czwartek, 7 marca 2013

Never Fear Shadows - 4


 Uhhh... No, cudem udało mi się wstawić rozdział na czas, bo dopiero przed momentem skończyłam szorować spaleniznę z garnuszków (tak, tak, oto ja, próbowałam zrobić sobie coś do jedzenia) ><
W każdym razie, rozdział jest i mam nadzieję, że udało mi się poprawić choć połowę błędów.
Zapraszam do czytania i komentowania ^^ 


Na oko dziewiętnastoletni młodzieniec o jasnobrązowych włosach i równie jasnych, zielonych oczach z nieco ciemniejszą obramówką bystrych tęczówek, stał po środku swojego nowego pokoju. 
Dopiero co Alan, swoją drogą wyglądający jakby wygrał milion na loterii, pokazał mu pokój i razem z kilkoma innymi chłopakami, przyniósł walizki z rzeczami Maksa. Chłopak co prawda nie wiedział skąd one się tu wzięły ani w jaki sposób i przez kogo zostały spakowane, jednak wolał nie wnikać w to. Istotne było to, że sam nie musiał tego robić.
Pokój utrzymany był w jasnych barwach beżu i bieli w czym zdecydowanie przeważał śnieżny odcień. Był półokrągły a jedna ściana pokryta szybami za którymi rozciągał się najpiękniejszy ogród jaki kiedykolwiek młodzieniec widział. A właściwie ogródek, nie było to nic wielkiego, tylko przestronny kawałek zieleni, mający jednak w sobie niewątpliwą magię.
W jednym z dwóch rogów pokoju znajdowało się duże i szerokie łóżko z jasnego drewna, nakryte satynową narzutą w kolorze złamanej bieli.
Podłoga pokryta jasnobeżowym dywanem, tak puszystym, że jedyne co przychodziło na myśl dotykając go to, to, że można by na nim z powodzeniem spać a rano obudzić się wypoczętym.
Odetchnął głęboko próbując sobie to wszystko jakoś poukładać w głowie, było dziwnie. 
Niespecjalnie martwiło go to czy jego matka wie gdzie jest i temu podobne sprawy, w końcu z jej podejściem Maks mógłby równie dobrze gnić gdzieś w rynsztoku. 
Kobieta oczywiście pewnie byłaby załamana stratą syna, jednak dopiero kiedy zorientowałaby się, że jej dziecko zniknęło. Tak przynajmniej uważał Maks, bazując na uwadze, jaką rodzicielka przywiązywała do jego osoby przez lata.
Było jasno, miło, czysto i wszyscy byli uprzejmi co na początku naturalnie, było cudownym zaskoczeniem, jednak teraz sprawiało, że Maks czuł się nieswojo. Tak jakby był tym jednym, jedynym złym i chwilami nieuprzejmym, który wyłamuje się ze schematu istnych aniołów.
Westchnął cicho, spuszczając spojrzenie z różnokolorowych kwiatów za oknem i klękając przy swojej torbie z której zaczął wypakowywać nieliczne ubrania, jakie najwyraźniej ktoś wybrał z tych, które Maks przywiózł ze sobą. Najprościej mówiąc w torbie były tylko te najnowsze i najlepsze ciuchy ze wszystkich, które spakował a ich było dość niewiele, jednak chyba tutaj raczej nie chodzi się w swoich ubraniach… Przynajmniej tak można wywnioskować po uczniach, którzy są bez wyjątku ubrani w mundurki. 
Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że miejsce o takiej randze nie dopuszcza możliwości noszenia niemarkowych ubrań. Uśmiechnął się krzywo na to stwierdzenie. 
Jednak kiedy dalej przeglądał rzeczy, musiał przyznać, że ktoś kto to robił, faktycznie musiał mieć go na uwadze. Znajdował same potrzebne i rzeczy i w jego stylu.
Kiedy już skończył wszystko pakować do szafy z jasnego drewna, stojącej w kącie pokoju, jego wzrok przyciągnął biały komplet leżący na łóżku. Podszedł do swojego nowego mundurka i lekko uniósł kąciki warg. Lubił takie ubrania. 
Zarówno spodnie jak i marynarka były lekkie, zwiewne i świetnie się nadawały,  tak do chodzenia na co dzień po pokoju jak na różne, nawet bardzo oficjalne wyjścia.
Obok złożonego mundurka, leżała niewielka, perłowa szkatułka. Maks, zaciekawiony wyciągnął do niej rękę i podniósł, zadziwiająco ciężkie jak na swój filigranowy wygląd pudełeczko. Spróbował je otworzyć, jednak szkatułka wyraźnie nie chciała współpracować, walcząc zaciekle przez co brązowowłosy musiał z zawodem w oczach, odłożyć ją na biurko z cichutkim stuknięciem. 
Chłopak postawił perłową szkatułkę na delikatnych na pierwszy rzut oka, srebrnych nóżkach z lekko zawiniętymi do góry stópkami z kształcie pędów róży.
Nagle aż podskoczył, wyrwany z zamyślenia głośnym miauknięciem, jak to często u kotów bywa, pełnym niezrozumiałych pretensji. Odwrócił się w stronę drzwi, skąd jak mu się wydawało dobiegł dźwięk i uśmiechnął się szeroko na widok jaki go powitał.
- Dzień dobry piękny, co ty tutaj robisz, hm? Albo raczej, jak się tutaj dostałeś… - drugie zdanie dodał trochę ciszej, spoglądając w stronę drzwi, które na pewno zamykał, a które teraz były uchylone. – Sam otworzyłeś? – znów spojrzał na swojego gościa, uśmiechając się na widok złotych oczu kocurka i jego, z pewnością jedwabistej sierści koloru piasku.

***
- I czego się moja kicia dowiedziała? – niemal zaświergotał Sebastian siedzący w głębokim fotelu ze szklanką coli w ręku.
Miał wybitnie dobry humor co udzielało się Aleksowi, który od początku był wyjątkowo sceptyczny, a teraz po prostu mu się nie podobała uwaga przyjaciela skupiona na tamtym chłopaku.
- „Kicia”? Poważnie? – blondyn spojrzał na bruneta karcąco, starając się nie uśmiechnąć.
Nic nie poradzi na to, że Sebastian był w jego mniemaniu, momentami, po prostu uroczy.
Sebastian zaś tylko wzruszył ramionami nieznacznie w trakcie nalewania Aleksowi picia, co było dość nieroztropne. 
Jednak, kto by się tym przejmował? Na pewno nie Sebastian, a Aleksa też nie bardzo to interesowało w tym momencie, nie jego pokój i nie jego dywan.
- W każdym razie powitał mnie promienny uśmiech i batonik zbożowy. Chłopak jest miły… I… Naiwny… - spojrzał na Sebastiana czujnie.
Chyba tylko tak mógł nazwać osobę, która po zobaczeniu tych wszystkich nierealnych rzeczy w okół, wpuszcza obcego kota do pokoju i nie dość, że w żaden sposób nie podważa jego autentyczności, oddaje mu połowę swojej przekąski.
Nie chciał by jego przyjaciel skrzywdził nowego, a znał go wystarczająco dobrze by wiedzieć, co chodzi mu po głowie, i jak bardzo niemoralne jest to coś.
- Zbożowy? – czarnowłosy chłopak skrzywił się wyraźnie, wyobrażając sobie ,,siano" pozlepiane miodem, które było przez wielu nazywane batonikiem – Przynajmniej jest szczupły…
Aleks przewrócił na to oczami, czasami myślenie przyjaciela go dobijało. Życzył mu szczęścia w miłości, jednak z takim podejściem, miłości to on może nie znaleźć.
- Nie dramatyzuj, są smaczne. Z czekoladą… Truskawkami…
- Dobra, pomijając batonik. – przerwał mu swoim zwyczajem Sebastian – Rozumiem, że większych problemów miał nie będę?
- Słucham? Co Ty planujesz…? – dobra, wiedział co planuje ale chciał się upewnić.
- Wiesz, przecież. Ładny, zgrabny i naiwny. Będę pierwszy. – zaśmiał się luźno, jakby wcale nie mówił o zabawie cudzymi uczuciami.
Akurat dla niego, nie było to nic nowego.
- A ja nie przyłożę do tego ręki. – odetchnął głębiej blondyn, wstają z fotela.
Mógł po prostu to olać już wcześniej, jednak jak zawsze coś nie pozwoliło mu odmówić Sebastianowi i teraz kolejna osoba uwiedziona przez niego będzie cierpieć. 
Ten mężczyzna działał na Aleksa już od pierwszego dnia kiedy blondyn trafił do szkoły, jeśli można ją tak nazwać biorąc pod uwagę, że wszyscy tutaj są pełnoletni i każdy uczy się czego chce i co mu będzie potrzebne w wybranym zawodzie.
- Kotku, nie rzucaj się tak… - ciemnowłosy zamruczał nisko, znad szklanki coli.
Aleks aż przez chwilę poczuł jak coś się w nim gotuje, zaś ochota by kogoś uszkodzić z każdą sekundą zdawała się być coraz większa.
- Nie mów do mnie „kotku”! Jak w ogóle możesz żyć z tym całym bagnem jakie masz na sumieniu? Koniec. Wychodzę. – to powiedziawszy, odstawił szklankę z hukiem na stolik, tak, że rozlało się kilka kropel i spłynęły ciurkiem po blacie.
Szybkim krokiem opuścił bordowy pokój Sebastiana. 
Ten facet był niemożliwy. Wszystko w nim sprawiało, że chciało się być jak najbliżej… A on ranił. Niczym rosiczka, kusi i obiecuje słodycz jednak, gdy tylko ofiara się zbliży, zamyka ją w swoich sidłach i rani. Nie dając możliwości odwrotu.

***

Od razu ruszył do Białego Skrzydła. Było to jego ulubione miejsce do pomyślenia, cicho, spokojnie i wszędzie pachniało kwiatami. Okna były otwarte, tak więc cały korytarz, ciągnący się przez wielobarwny ogród był świeży a delikatne zasłony lekko poruszały się na wietrze.
Zawsze jak tutaj przebywał, czuł się jak w bajce i właśnie dlatego przychodził w to miejsce, chociaż formalnie nie wolno mu było tego robić. 
Alan starał się tego pilnować, choć czasem pozwalał na małe odstępstwa od reguł.
Sam Aleks do końca nie wiedział dlaczego nie wolno im było wchodzić na teren Śnieżynek i odwrotnie.
Jego rozmyślania niestety zakończyły się w momencie kiedy usłyszał przed sobą jak ktoś niemal panicznie nabiera powietrza w płuca, ale kiedy tylko podniósł spojrzenie, nie zauważył nikogo a tylko niewielkie wybrzuszenie w miejscu, gdzie zasłonka opadała kaskadą na jasne kafelki. 
Tak jakby jakaś niewielka istotka w panice postanowiła się za nią schować…
Zaciekawiony uniósł brwi i cichutko podszedł do miejsca, gdzie spod pofałdowań beżowej zasłony wyłaniały się czyjeś białe buciki.

***

Florian przełknął ślinę. Starał się siedzieć cicho i nie oddychać, w nadziei, że Aleks po prostu przejdzie obok i go nie zauważy. 
Niestety, wszelkie starania okazały się spełznąć na niczym i zrozumiał to już kiedy usłyszał, a raczej przestał słyszeć kroki Aleksa, co oznaczało, że albo stoi i przypatruje się mu, albo ciuchutko podchodzi.
Jak było naprawdę, dowiedział się już chwilę później, kiedy to śnieżnobiała zasłonka, za którą się chował została powoli odsunięta, a jego oczom ukazał się szeroki uśmiech kociookiego chłopaka o złocistych włosach.
- Chowasz się przede mną? – ten zaśmiał się cicho, chwilę szukając w pamięci jak nazywali tego blondynka koledzy kiedy był u niego w postaci kota - …Florian… Tak?
Jasnowłosy pokiwał szybko i gwałtownie głową, potwierdzając słowa wyższego.
- Tak, Florian, czy tak, chowasz się? – Aleks cały czas uśmiechał się, bawiło go to jak chłopak się zachowuje a na jego policzki wpełzają zdradliwe rumieńce.
- F-florian… - wymamrotał dość niepewnie, spuszczając oczy na swoje buty.
Nagle zaczęły mu się wydawać niezwykle ciekawe, wcześniej nie zauważył jakie miał ciekawe buty… Były białe i bardzo mięciutkie, ze srebrnymi klamerkami z jednej strony.
- Więc się nie chowałeś? – spytał starając się nie zachichotać na wyraźne zakłopotanie białowłosego.
Chłopaczek zaś pokornie kiwnął głową i spojrzał w górę, zarumieniony na policzkach. Jednak nie cały czerwony, jego blada skóra była tylko subtelnie zaróżowiona co tylko dodawało chłopakowi uroku.
- Chowałem…
- A czemu? – Aleks zagryzł lekko wargę, Florian był słodki.
- Bo… - „Bo Cię bardzo lubię”
Przecież tego mu nie powie! Blondyn wyśmiałby go, nie mówiąc już o rozpowiedzeniu tej informacji całej akademii. ,,A może jednak nie?” szepnął głosik w jego głowie.
Florek przełknął ślinę, zdenerwowany sytuacją w jakiej się znalazł a z jakiej nie widział wyjścia innego niż przyznanie się do uczucia.
Otworzył usta, niemal czując jak serce kołacze mu w klatce piersiowej, niczym u skowronka. Szybko i nierówno…

5 komentarzy:

  1. Moją ulubioną postacią jest Florian. Kocham go, jest taki słodki. <3 Aleksa też bardzo lubię, mam nadzieję, że będą razem. :3
    (Wstyd się przyznać, ale nie pamiętam prawie w ogóle, co się dalej dzieje. Za dużo opowiadań czytam, już mi się mieszają te wszystkie yaoice. Gomena :<)
    Bardzo cieszy mnie fakt, że starasz się dodawać notki zgodnie z ustalonym terminem. Wychodzi ci to na razie bez zarzutu. ;)
    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu. Pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    tak, Sebuś skacze z kwiatka na kwiatek, oby nie skrzywdził Maxa, bo nie ręczę za siebie ;] a on wydaje się naprawdę delikatny i wrażliwy.. spotkanie z kotem, bardzo piękne, Alex nawet dostał kawałek batonika ;], Florek został nakryty przez Alexa, och jak słodko, wspaniale...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Florian... ;3 Kochane, słodkie, cudne stworzonko, no! Sebastian... Kurcze, no nie ma szans. Seba vs Florek to u mnie sprawa prosta. Nie gniewaj się, Hansel, ale Florcio jest numer 1 ;3
    "znał go wystarczająco dobrze by wiedzieć, co chodzi mu po głowie, i jak bardzo niemoralne jest to coś" - hahaha, Sebastian jest krwawym perwersem. xD Lubi zdobywać, ale niekoniecznie być zdobywanym... Ceni trudne poziomy dostępu do ludzi, choć bardziej uwielbia je łamać... Jeju, to brzmi, jakbym zapowiadała gościa randki w ciemno. xD
    Buty mogą się niekiedy okazywać bardzo interesującym zjawiskiem! XDD
    --------
    Tak, tak. Harry miał tam córeczkę i synka. xD
    Alan ma takie bardzo jasne blond... Florek ma białe... Hmm, to postać z Chibi jest jednak Florkiem! xD Miałam tak napisać, ale zasugerowałam się trochę wcześniejszym komentarzem. xD
    Alan się przefarbował... xDDD U mnie często nie zgadzał się wiek. xD Terz często szukam w rozdziałach, kto jakie miał oczy, by "jasne" można odnieść do wielu, albo konkretna barwa to już co innego. xD
    Ayela dobrze nie postałam (bo to przyjaciel Seby, prawda?), bo przerwałaś pisanie, ale miałam do niego mieszane uczucia... Jednak skoro go lubisz, to może faktycznie zasługuje na otwarcie przed nim serca... ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejoo ;3 U mnie nowa notka ;3 Zapraszam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powie czy nie? Powie czy nie?! *o* xd świetne, mimo że jest parę błędów, przejrzyj notkę ;p idę dalej xd

    OdpowiedzUsuń