Ufff... Udało mi się! *fanfary* a tak szczerze mówiąc... Zapomniałam >< najzwyczajniej w świecie zapomniałam i oświeciło mnie dopiero podczas karmienia moich wirtualnych myszek xD W każdym razie rozdział jest i mam nadzieję, że nie tak tragiczny jaki mi się wydaje.
Zapraszam do czytania i komentowania!
Maks już od
dłuższego czasu wpatrywał się w perłową szkatułkę, która za nic nie chciała
ustąpić, uparcie trwając zamknięta.
Wykąpał się już
dwie godziny temu i teraz leżał w swoim wielkim, nowym łóżku, rozmyślając nad
następnym dniem i nad tym co go czeka. Do tej pory, wszystko tutaj było nowe i
magiczne, świat, którego nigdy nie znał i nawet nie śnił, że go pozna.
Mimo całego tego
zamieszania związanego z nowym miejscem, zaaklimatyzował się zadziwiająco
szybko, może przez uprzejmość pozostałych uczniów a może przez klimat tego
miejsca? Sam nie wiedział.
Pewne było to, że
czuł się tutaj jak w domu a może nawet lepiej. Tutaj do kogo by się nie
zwrócił, przynajmniej do tej pory, otrzymywał pomoc, w domu mógł liczyć na
siebie bo matki długo nie było w mieszkaniu a kiedy wracała, zwykle nie miała
siły by rozmawiać z synem. Mimo to ją kochał i teraz łapał się na fakcie, że
tęskni za rodzicielką.
Matki Maksa jednak tutaj nie było, i bardziej niż to z kim jest ona teraz i komu opowiada o swoim synu, interesowało go co znajduje się w upartej szkatułce. Bo przecież musiało coś tam być, prawda? Tym bardziej, że dostał ją wraz z mundurkiem i planem zajęć z których miał wybrać te, które go interesowały.
Na początku
myślał, że może nie zauważył, lub zgubił kluczyk. Po głębszych jednak
oględzinach perłowego pudełeczka, okazało się, że nie ma ono zamka w który
można by wsunąć owy kluczyk.
- No maleńka… Mam
Cię prosić? – mruknął w stronę opornego przedmiotu, który oczywiście nie
odpowiedział na jego nawoływanie, co go specjalnie nie zadziwiło.
Nie to nie.
Odłożył
pudełeczko na biurko z jasnego drewna i zgasił cynamonową świeczkę, która
wcześniej dawała przyjemne, nieco przyćmione światło oraz napełniała pokój
słodką, nieco korzenną wonią.
Odetchnął
głębiej, zmęczony dniem, choć przecież nie robił w sumie nic co mogłoby sprawić
takie wyczerpanie. Chociaż z drugiej strony, to czy wysiłek psychiczny nie
męczy najbardziej? Nawet zdrowego i silnego człowieka może zamienić
zatrważająco szybko we wrak.
Zanim usnął,
rzucił jeszcze jedno, szybkie spojrzenie na perłową szkatułkę, która jak wyrzut, stała na szafeczce, mieniąc się kolorowym blaskiem, odbitych promieni księżyca.
***
- Czego tak
wypatrujesz skarbie? – Opiekun Szkarłatnego skrzydła objął Alana od tyłu w
pasie i z lekkim uśmiechem na ustach, musnął wargami ucho chłopaka.
- Właściwie
niczego… Lubię patrzeć na chmury. Pozwalają mi się oderwać od tego całego harmideru… Zupełnie jak Ty. – zaśmiał się cichutko i odwrócił tyłem do
parapetu, tym samym przyciskając się do klatki piersiowej ciemnowłosego.
Dorian pokręcił
głową z udawaną dezaprobatą.
- Nie potrafisz
oprzeć się Róży, co? – zamruczał mu niemal w usta.
Alan jak zawsze,
podświadomie śledził jego myśli i mówił, to co drugi chłopak chciałby usłyszeć.
Broń boże, nie okłamywał go w tym co mówił, byleby sprawić drugiemu opiekunowi
przyjemność, co to, to nie. Wszystko co wydobywało się z jego ust było prawdą a, że użyte w tym akurat momencie,
co z tego? Ważne, że odniosło zamierzony skutek.
- Nie poradzę nic
na to. – zagryzł figlarnie wargę i leciutko pocałował brązowookiego w kącik
ust, zaraz jednak wyplątując się zgrabnie z jego objęć i podchodząc do biurka z
wiśniowego drewna, stojącego w kącie bordowego pokoju.
- Znów mi
uciekasz, a tak dawano u mnie nie spałeś… - westchnął Dorian zapinając marynarkę
mundurka akademii.
- Taki mój urok,
i za to mnie kochasz. – zaśmiał się cichutko i ogarnął spojrzeniem biurko,
szukając kluczowego elementu stroju wszystkich uprzywilejowanych. A mianowicie,
broszki.
Każdy uczeń,
który odkryje swój talent, zapanuje nad nim, odkryje wszystkie jego aspekty i
jest gotowy opuścić to miejsce, otrzymuje broszkę. Krwawi z rubinową różyczką, Śnieżynki
z perłową.
W końcu znalazł
to czego szukał. W rogu biurka mieniła się kolorami perłowa szkatułka, otworzył
ją niemal z namaszczeniem i wyjął ze środka broszkę w kształcie szkarłatnej
róży, jakby w połowie rozkwitu, między pąkiem a całkiem rozłożonym kwiatem.
Podszedł do ubierającego się chłopaka, a może już mężczyzny? W końcu Dorian
miał dwadzieścia dwa lata.
- Wciąż nie
zdecydowałeś się na… Wyjazd z akademii…? – spytał cichutko Alan, sięgając do
poły marynarki ciemnowłosego i zapinając na niej broszkę.
Już wcześniej
drążyli tą rozmowę, a jednak odpowiedź wciąż była taka sama.
- Dobrze wiesz,
że bez Niego nie ruszam się stąd. Może i nie wie o mnie, ale zamierzam się nim
opiekować, tak jak na starszego brata przystało.
Alan tylko
pokiwał na to głową, owszem, chciał już stąd odejść i razem z Dorianem, po
prostu żyć. Ale przecież nie może mu kazać zostawić brata samego. Tym
bardziej, że teraz i Alan był pośrednio za niego odpowiedzialny.
- Wiem… Poczekamy
aż on… Będzie gotowy. – uśmiechnął się dość niechętnie.
Chciałby, żeby
wszystko to było prostsze.
- Chcę być z
Tobą, nie tutaj… Ale tam, za murem. – westchnął cicho, przygarniając znów do
siebie blondyna – Ale też chcę Jego. Chcę go poznać i się nim zaopiekować, nie
mogę zostawić własnego brata samego tutaj. Wiesz, że ta cała piękna otoczka
robi się po jakimś czasie sztuczna i…
- …Żałosna. –
dokończył za niego młodszy chłopak.
- Dokładnie. –
uśmiechnął się czule – Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.
***
Otworzył oczy, od
razu kiedy poczuł, że jego umysł, z zakamarków snów i marzeń, wraca do ciała i
świadomości. Niczym pies, po każdej ucieczce wiernie powracający do swego pana
i zbierający baty rzeczywistości.
Tym razem jednak, wrócił a pan go nie zbił,
tylko ugłaskał i wziął w swe ramiona, w postaci miękkiej i lekkiej pościeli w
jakiej się chował przed słońcem.
W końcu ile osób
na tym świecie budziło się w jasnym, bogato i ze smakiem urządzonym pokoju,
jednocześnie czując się tak zdrowym i tak wypoczętym jak Maks teraz?
Zapach cynamonu
ze świeczki już dawno się ulotnił, jednak w tym momencie Maks się cieszył z
tego powodu. Miał ochotę na co innego.
Wstał z łóżka,
wypoczęty jak nigdy i podszedł do okna, które otworzył, z uśmiechem
przypatrując się kwiatom. Każdy inny.
Oczywiście
najbardziej rzucały się w oczy wdzięczne różane krzewy, wyciągające się by być jak najbliżej słońca. Gdzie nie
spojrzeć, tam różnokolorowe, dorodne pąki, jedne maleńkie i drobne niczym niezapominajki a niektóre wielkości nawet pięści.
Jeden z takich
właśnie krzewów przykuł uwagę Maksa, zwracając jego spojrzenie na dosyć dużą
figurę przedstawiającą podrywającego się do lotu pegaza, niemal całego
owiniętego różanym pnączem.
Uśmiechnął się
lekko i otworzył szklane drzwi, prowadzące na niewielki tarasik, po bokach,
gdzie pewnie znajdowały się inne pokoje, otoczony ścisłym pnączem. Tak, żeby
nie można było podsłuchać czy podejrzeć innych uczniów.
Cały taras był
pomalowany na biało, jednak farba nieco zszarzała i poodpryskiwała w wielu
miejscach, w innych została pokryta mchem lub kwiatami. Całość jednak nie była
odstręczająca. Przedstawiała naprawdę uroczy widok, i wszystko wyglądało jak
przypadek, jednak jak się przyjrzeć, można było zauważyć, że chociażby stolik i
krzesełka są w świetnym stanie. Tak samo jak fotel w drugim rogu tarasu.
Przeszedł przez
jasny parkiet, potem po schodach aż na niemal rażącą zielenią trawę. Wszystko
było tak pełne życia…
Na prawo od
tarasu ze skałki, krystalicznie czysta woda skapywała do niewielkiej, kamiennej
sadzawki w której roiło się od maleńkich, perłowych rybek.
Efekt był taki, że
podające na nie słońce nadawało maleńkim stworzeniom wszystkie barwy tęczy,
które przeplatały się ze sobą płynnie gdy rybki sunęły pod wodą.
Oczarowany tym
spektaklem natury, aż podskoczył słysząc czyjeś kroki na tarasie, szybko
odwrócił się w tamtą stronę i zaniemówił.
Może dlatego, że
chłopak stojący za nim był cały ubrany w czarny komplet co w połączeniu z jasną
cerą i kruczoczarnymi włosami, okalającymi jego twarz, dawało trochę efekt boga
śmierci, czy wampira o tak arystokratycznych rysach. Może właśnie dlatego, że miał on wygląd boga?
- Dzień dobry. –
bóg śmierci uśmiechnął się szelmowsko a Maksowi stanęło serce w gardle.
Co tutaj robił
ten facet!?
- Dzień dobry… A
z kim mam przyjemność? – spytał starając się nie zwracać uwagi na swój
niewyjściowy strój, jeśli tak można nazwać piżamę na którą składały się tylko
lniane spodnie.
Jego gościowi
najwyraźniej nie przeszkadzał ten fakt, bo podszedł nonszalancko do Maksa,
jednocześnie niepokojąco uważnie mierząc spojrzeniem jego tors.
- Sebastian,
Szkarłatne Skrzydło. – podał mu rękę, w końcu odrywając spojrzenie od brzucha
chłopaka.
Maks miał za to
wrażenie, że zaraz skrzywdzi nowo poznanego kolegę.
Jakim prawem pakował się
do jego pokoju? I to nawet bez pukania czy czegokolwiek innego!? Co gdyby się
teraz przebierał, albo tańczył nago na środku pokoju!? I jeszcze zachowywał się tak, jakby w tym nie było absolutnie nic niepoprawnego.
- Skoro
Szkarłatne, to co robisz tutaj? – spytał najspokojniej jak umiał.
- Witam nowego
kolegę. – odparł ze zniewalającym uśmiechem na twarzy, na który szatyn aż się
zapatrzył mimowolnie.
- Bardzo mi miło,
tylko czemu wchodzisz ot tak do mojego pokoju?
- A czemu nie?
Przecież masz to samo co ja. – wzruszył ramionami na co Maks tylko siłą woli
powstrzymał się by nie rzucić się na chłopaka.
- A może nie mam?
Może w majtkach chowam trzy członki i nie mam ochoty żebyś o nich wiedział!?
Proszę żebyś wyszedł, i dał mi się ubrać! – dodał już ostrzej niż pierwsze
zdanie i ruszył w stronę czarnowłosego, który jednak tylko stał z szerokim
uśmiechem.
- I ukrywasz taki
skarb… - zamruczał kiedy Maks był dostatecznie blisko, na co ten lekko się
zarumienił jednak, żeby ukryć to przed nieproszonym gościem, minął go i złapał
ręcznik by zaraz zniknąć za drzwiami z jasnego drewna, prowadzącymi do
łazienki.
***
Sebastian zaśmiał
się cichutko i cicho niczym kot, ulotnił się z pokoju. Musiał przyznać przed
sobą samym, że nie podejrzewał iż ten chłopak będzie aż tak uroczy, nawet mimo tego, że był zdenerwowany.
Tak słodko się
zarumienił… A Sebastian obiecał sobie, że ten rumieniec ujrzy jeszcze nie jeden
raz.
Sebuś, Ty kocie! xD Aleks mógłby się od niego uczyć, hy hyy ;3
OdpowiedzUsuńWow, trzy członki? xD Nie mogę. xD A dzisiaj nabijałam się z bratem mniej więcej o podobnej rzeczy, wspominając stary film ze Schwarzeneggerem. xD
Heh, pamiętam wątek z bratem... ;3 To zwłoka, to znaczy Doriana i Alana, później sprawiła tylko kłopoty... Jedno wiąże się z drugim. Dla jednej przyjemności, łatwo stracić drugą... Na równi ważną.
Buu, miałam nadzieję, że poczytam o Kiciusiu i słodkim Florku! xDDD
"Nawet zdrowego i silnego człowieka może zamienić zatrważająco szybko we wrak." - święta racja! Biorę siebie za przykład - od wtorku śpię, śpię i leżę.
---
Aaaa, biją mnie, biją! xD
Twoje serce wiele wytrzyma, hehe xD Ja je tylko hartuję na nowe przygody (niekonieczne w tym opowiadaniu. ;P)
Nic mnie tak w życiu nie rozwaliło, jak to zdanie: "w momencie zakładania kolczyka na penisa albo u fryzjera, no ale nie!" - xDD Leżę i kwiczę. xD Czekaj, czekaj, bo jeszcze będę gotowa to wykorzystać. xD
Aleks jest fajny ;3 Nie lubiłam go, zanim znalazłam odpowiedni obrazek. Z chwilą ujrzenia postaci dosłownie zmienił mi się cały pogląd o Aleksie. xD
Hahaha, nie, Mikołaj jeszcze nie jest aż tak zaangażowany z Adamem. Wyszła mi prawdziwie docierająca się para. xD Z Radkiem i Darkiem poszło mi migiem, a i jakoś podchodzą do siebie tak, jakby planowali przyszły ślub, tylko muszą się poznać. xD
Ayela lubisz i nie wiesz, za co? xD Ja go lubię, bo jest postacią dramatyczną i trzeba go pocieszać, aby nie był taki smutny.
Florek... mmm ;3
Szukałam komentarza w spamie, ale go tam nie było. Pewnie miał dużo słów, więc nie dodał się ze względu na ograniczenia. ;/
OdpowiedzUsuńHmm, skoro chcesz się trochę poznęcać na Ayelu w nowym, osobnym opowiadaniu, a Sebę planujesz nieco przekształcić, to może to połącz? Daj już teraz trochę wątków cierpienia Ayela, gdzie Seba mu pomoże i w ten sposób Seba wyjdzie na wiernego przyjaciela, a do wiernego skurczybyka niewiele brakuje. xDDDD
Hehe, niee, tak były trzy piersi. Czekaj... poszukam... O, jest! Pamięć absolutna z 1990 roku (obecna z Farrellem jest... No wiesz... Arni, to Arni, no! xD) http://img.sadistic.pl/pics/71a581074cd8.jpg
Ja miałam nieco inną wizję łączenia Mikołaja i Adama, ale wyszło mi z nich takie docierające się małżeństwo i tak jakoś... nawet mi się to podoba. xD
Naprawdę zaczynam się bać, co zrobisz biednemu Ayelowi... i czy ktoś z tego opowiadania mu pomoże, jeśli zajdzie taka potrzeba. I czy chłopak wyjdzie na prostą... xD
*głaszcze* Nodobry blogspot, niedobry, no! Ma trochę spóźniony zapłon z ukazywaniem komentarza, iż wiadomość jest zbyt długa, ale w porównaniu z Onetem to i tak jest ekstra. xD
OdpowiedzUsuńHmm.... Maksiu w łapkach Ayela? Seba miałby ciężki orzech do zgryzienia (rymuję xD). Trochę bym się tego obawiała, bo jednak dobrze jest mieć po swojej stronie kogoś tak... nieobliczalnego. Poza tym Dorian jest bratem ... no, wiesz, kogo, więc stanie chłopaka ramię w ramię z Sebastianem to... abstrakcja lekka. xDDD
Crlos *ślinotok* Łoooo ;3 Seme... co za piękny seme... Chce być ujeżdżanym! xD A mrraau! xD
Hy hyy, opowiadanie skończy się w góra 2 rozdziałach (dzisiaj nie ma, będzie jutro). Ale chętnie przyjmę formę kary. xD Już i tak wyłamałam się z Sebastianem (ach, ci Sebastianowie! xD) i Kryspinem. W tym przypadku nie ugnę się i Mikołaj pozostanie nietkniętym. ;P
Witam, witam,
OdpowiedzUsuńno już wiadomo co ukrywa szkatułka, do której Max nie mógł się dostać, jak widać długa w miarę droga przed nim jeszcze kiedy perfekcyjnie opanuje swoje moce, i ja zdoła otworzyć.. Czy ja dobrze zrozumiałam Max jest bratem Doriana? Och tak Sebastian nie ma żadnych oporów, tak włazić do cudzego pokoju, tak, tak ja już wiem co mu chodzi po głowie z tym takim niewinnym przywitaniem się....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Zapraszam na rozdział ;3
OdpowiedzUsuńWow... też głowię się, jak odmienić ten wyraz... Znaczy, imię... Aż poszukam w necie. xD Aleksandrowie, więc Aleksowie. xD
OdpowiedzUsuńUwierz mi, moja droga, że przedłużałam dogadywanie się, jak mogłam. Od trzech tygodni mam tak: w poniedziałek zaczyna mnie trząść z zimna, we wtorek mam katar i ból gardła, w środę wysoką gorączkę, a w czwartek jest okej. Naprawdę nie mogłam się zmobilizować do lepszego rozdziału - dlatego zostawiłam go takim, nie kończąc nagle opowiadania. ;P
Wybaczysz xD
O mmm ;3 Facet Ayela będzie aż takim ciasteczkiem? O raaju... Aż mi ślinianki zapracowały mocniej. xD
Uoooo! Uwielbiam kogoś na wzór arystokraty *^*. Hahahhaa xd Maks ma trzy członki hahahahha xD a co do Alanka i Doriana to to było taaaaakie słodkie *U* wielbię ich <3
OdpowiedzUsuń