Mam jednak nadzieję, że uda mi się doprowadzić to do końca bez kolejnych zniknięć, ponieważ wiem co ma być w następnych rozdziałach, których jeszcze kilka będzie... A potem coś nowego, co mam nadzieję również uda mi się rozpisać dokładnie, na razie mam trzy rozdziały następnego opowiadania, jednak mam nadzieję, że będzie ich przybywało ^^
Zapraszam do czytania i komentowania ^^
Dziękuję też serdecznie za komentarz Basi, który zmotywował mnie do działania!
Dziękuję też serdecznie za komentarz Basi, który zmotywował mnie do działania!
Zamruczał
rozkosznie pod nosem, czując na swym ciele te dłonie, nieznane a już tak bardzo
ukochane… Delikatne, choć nieco szorstkie w dotyku. Niemal widział wypielęgnowane paznokcie, każdy błyszczący zdrowo i odpowiednio przycięty.
Ten cichy,
drażniący, szept tuż przy uchu. Choć nigdy go takiego nie słyszał, dźwięk był
mu dobrze znany, był pewien, że tak właśnie brzmiałby on, wyginający się w
spazmach rozkoszy, tak pożądany.
Subtelny podmuch
gorącego powietrza na jego szyi wywołał cichy chichot.
- Łaskocze! –
jego głos jakby zginął w eterze, rozniósł się w okół i zniknął jak stłamszony
masą groźnego oceanu.
Jego serce zabiło
z szybkością trzepocącego serca kanarka, który ostatnim spojrzeniem zdołał
uchwycić cień kota, czyhającego w krzewach…
Zerwał się do
siadu gwałtownie, wybudzając z przyjemnego snu w jaki porwała go noc.
- Cholera. –
syknął cicho, odnotowując obecność sporych rozmiarów wybrzuszenia na wysokości
swojego krocza.
Zgrabny namiocik
lśnił bielą atłasowych spodni od piżamy… I miał nadzieję, że tylko ich.
Nie miewał
mokrych znów i wolałby, żeby tak zostało. Wszak odnosząc piżamę do prania,
głupio byłoby mu spojrzeć w oczy kobiecie odbierającej od niego zaplamione
namiętnością spodnie.
Podszedł do drzwi
kaczym chodem i otworzył je, wychylając jedynie głowę, tak na wszelki wypadek.
Jakież zaskoczenie odmalowało się na jego twarzy gdy zielonym oczom ukazał się gość,
dobijający się już od dłuższego czasu do drzwi pokoju Maksa.
- Seba…
- A gdzie „Dzień
dobry”? – brunet spytał aż zatrważająco pogodnie jak na siebie.
Oczywiście nie
był to pełen uśmiech, odsłaniający wszystkie bielutkie ząbki, ani też czysta
radość, jak po ujrzeniu tak długo oczekiwanej miłości swojego życia, lub po
prostu wygraniu pluszowego słonia na loterii. A już na pewno nie było to
wymarzone przez Maksa, niewinne uniesienie kącików ust na delikatnie
zarumienionej przez jego spojrzenie twarzy.
Płonne nadzieje.
- Dzień dobry. –
odpowiedział marszcząc delikatnie nos.
- Widzisz? Od
razu dzień wydaje się być piękniejszy! – odparł Sebastian dość ironicznym
tonem.
Głupi by
zauważył, że takie pozdrowienie to według niego tylko zbyteczna formalność.
- Co tutaj
robisz? – Maks uniósł brwi w geście największego zdziwienia, ignorując fakt, że
oto stał przed nim przedmiot jego nie-do-końca-mokrych snów.
- Chciałem
zobaczyć jak wyglądasz jeszcze przed dwoma godzinami spędzonymi w łazience. –
wpakował się do pokoju, odsuwając szatyna na bok i po chwili obserwacji,
rzucając sugestywne spojrzenie na wzwód chłopaka. – I muszę przyznać, że się
nie zawiodłem… - oblizał usta, uśmiechając się w ten niesamowity sposób, na który
miękły kolana – Nie krępuj się, nie takie rzeczy widziałem.
Maks tylko
odchrząknął cicho, chowając się w łazience by nie pogrążyć się jeszcze bardziej
przed tym chłopakiem.
Co dziwne,
obecność Sebastiana i fakt, że zobaczył go w takiej sytuacji wcale mu nie
zawadzała, wręcz przeciwnie. Czuł śmieszne łaskotanie w brzuchu na myśl, że
jego Anioł Śmierci przyszedł właśnie tutaj.
Odetchnął
głębiej, opierając się o ścianę i zdejmując leniwie koszulę od piżamy.
Był ciekaw, czy
Sebastian na niego zaczeka, czy może uzna, że nie jest wart jego czasu?
Musiał przyznać,
że samo zainteresowanie jakie otrzymywał od tego chłopaka, od paru tygodni,
bardzo mu pochlebiało.
Uśmiechnął się
lekko pod nosem na tą myśl i rozbierając się do końca, wskoczył pod prysznic.
Łazienka była
spora, jak z resztą wszystko w tym miejscu. Można by chyba z powodzeniem
powiedzieć, że tutaj sama łazienka była wielkości standardowego pokoju w
akademiku.
Wyłożona białymi,
lśniącymi płytkami, w których można się było niemalże przejrzeć.
Jedno, duże okno
ustawione tak by z zewnątrz było widać co najwyżej umywalkę i szafeczkę z przyborami do kąpieli, wychodziło na niesamowicie barwny ogród, nadając miejscu
jakiejś magicznej aury czego dopełniały jeszcze zwiewne, białe zasłonki
sięgające samej podłogi i leżące na niej luźno.
Przy ścianie
stała zgrabna, niewielka wanna na srebrnych nóżkach przypominających pędy róż,
zaś naprzeciwko niej prysznic, którego szyba była jakby oszroniona, nie
pozwalając z zewnątrz spojrzeć do środka i tam też udał się teraz Maks.
Z nieco krzywym
uśmiechem spojrzał w dół na swojego małego „przyjaciela” który był jak
najbardziej zwarty i gotowy, na zabawę jednak czasu nie miał, biorąc pod uwagę
pewnego bruneta czekającego za drzwiami.
Uśmiechnął się
lekko pod nosem i puścił chłodną wodę by pozbyć się pewnego problemu.
Oblizał wargi,
przejeżdżając jeszcze dłonią kilka razy na „do widzenia” po swoim nabrzmiałym
członku, który jednak chwilę później opadł.
Westchnął cicho,
nieco niechętnie wychodząc po krótkiej kąpieli. Chętnie by został tam i w
strumieniach ciepłej wody rozwiązał ten problem nieco inaczej… Jednak za
drzwiami czekał ktoś, kogo można było uznać nawet za ciekawszego niż robienie
sobie dobrze pod prysznicem, a takich rzeczy było niewiele.
Wyszedł,
wycierając się dokładnie białym, puchatym ręcznikiem.
Czy tutaj
wszystko musiało być białe?
Najbardziej
jednak zastanawiał go fakt że zawsze było czysto choć nigdy nie sprzątał.
Oczywiście jeśli chodzi o odkurzanie czy mycie wanny, bo rzeczy, które
rozrzucał po pokoju były na swoich miejscach.
Kiedyś rozlał na
bielutki dywan herbatę a plamę zakrył książką, tak na wszelki wypadek, zanim
poszedł na lekcje. Gdy wrócił i podniósł książkę, oczy omal nie wyszły mu z
orbit. Pod kamuflażem jaki stanowiła książką, dywan był tak samo idealnie biały
jak w innych miejscach, zaś sama lektura, leżała przecież dokładnie jak ją
zostawił!
Założył na siebie
białe bokserki i takiego samego koloru spodnie z jakimiś zabawnymi sznureczkami
z boku. Nie potrafił jednak rozszyfrować czy służą one do czegoś konkretnego
czy jest to tylko taki „bajer”.
Otworzył drzwi i
wszedł do pokoju, na razie nie kłopocząc się zakładaniem koszulki a tylko
starając się nie zwracać uwagi na ewidentnie śledzący go wzrok Sebastiana.
- Mógłbyś tak chodzić na lekcję… - uśmiechnął się czarująco, mierząc spojrzeniem ładnie wyrzeźbiony tors Maksa.
- Mógłbyś tak chodzić na lekcję… - uśmiechnął się czarująco, mierząc spojrzeniem ładnie wyrzeźbiony tors Maksa.
Chłopak nie był
szczególnie umięśniony, jednak na jego brzuchy rysowały się delikatnie mięśnie,
co czasem było bardziej atrakcyjne niż gigantyczny kaloryfer.
Maks zarumienił się
nieznacznie na słowa chłopaka, postanawiając pozostawić je bez komentarza. Może
dlatego, że nie bardzo wiedział co ma odpowiedzieć na tego rodzaju… Właśnie.
Co?
Komplement?
Zaczepkę? ...Flirt?
Potrząsnął głową,
jakby chcąc wyrzucić z głowy myśli o tym i tylko sięgnął po koszulę, na którą
założył marynarkę, będącą częścią mundurka jakie otrzymał na początku.
Usilnie starał
się przy tym nie patrzeć na Sebastiana i jego spojrzenie samo uciekło na biurko. Wprost
na perłową szkatułkę, która była jak jakiś wyrzut. Nie potrafił przestać
zadręczać się myślą o tym co jest w środku!
Westchnął jednak
tylko i podszedł do pudełeczka, głaszcząc je delikatnie, w nadziei, że coś się
stanie i się może otworzy? A może wystarczy rąbnąć nią o ścianę?
Wydął wargi. Wcale nie taki głupi pomysł…
Wydął wargi. Wcale nie taki głupi pomysł…
- Nie otworzysz
jej. – z zamyślenia wyrwał go głos bruneta.
Odruchowo
spojrzał w jego stronę, nic nie rozumiejącym wzrokiem. Po co mu szkatułka,
której nie można otworzyć?
- Jest
zaczarowana. Otworzy się dopiero kiedy zapanujesz w pełni nad swoim talentem. Powiedzmy,
że to taka nagroda. No i przepustka do „Świata Zewnętrznego” w środku jest
broszka. Każdy komu się uda może odejść a błyskotka ma o tym przypominać. –
wzruszył ramionami.
Sam czekał już
bardzo długo a jego szkatułka się nie otworzyła, choć starał się jak mógł by
odkryć wszystkie swoje możliwości.
- Nie odkryłeś
jeszcze swojego talentu, prawda? – spytał Sebastian, widząc zakłopotanie na
twarzy Maksa.
Musiał przyznać,
że było to poniekąd urocze. Lekki rumieniec na policzkach, delikatne
skrzywienie pełnych ust…
Maks przygryzł
wargę nerwowo, a drugi z chłopców niemal jęknął cicho. Nic na to nie mógł, że
każdy ruch szatyna wydawał mu się esencją seksu... I niewinności. Co było jeszcze bardziej pociągające.
- Nie… Jeszcze
nie… - pokręcił głową.
Nic nie wiedział
o swoim talencie. Nawet się nie domyślał jaki on może być.
Co więcej, nawet
czasami bał się, że może go wcale nie mieć a to wszystko jest tylko jedną,
wielką, okrutną pomyłką.
Kilka razy
przeszło mu przez myśl, że następnego ranka obudzi się we własnym łóżku.
Wstanie, ubierze się do szkoły i spędzi kolejny dzień na słuchaniu nudnych
wykładów historyka i obliczaniu całek.
Los jednak nie
był dla niego łaskawy, a może właśnie był za bardzo?
W końcu na pewno
masa ludzi marzyła o tym by znaleźć się na jego miejscu, o ile oczywiście
wiedzieli, że coś takiego jest możliwe. On sam w to nie wierzył ani nawet nie
przypuszczał.
Nawet po tym jak
już tutaj zamieszkał i chodził na lekcje… Nie mógł w to uwierzyć.
Ale to przecież
prawda. Jest tutaj a naprzeciwko niego, w skórzanych fotelu wyłożonym białymi,
puchatymi poduszkami siedzi piękny mężczyzna, który przygląda mu się z tym
niesamowitym błyskiem w oku… Ale stop!
Co go obchodzi
jakiś facet? Choćby nie wiadomo jak przystojny, nie powinien go interesować.
Nie jest gejem, a
to wszystko przez brak przedstawicielek płci pięknej tutaj. Tak. Zdecydowanie
tutaj powinny być jakieś kobiety.
Przecież nawet na
lekcjach byłoby ciekawiej,gdyby tak było. Choć chyba sam już przestawał w to wierzyć.
Wydął lekko
wargi, jeszcze raz spoglądając na bruneta, który uśmiechnął się tak…
Specyficznie.
Trudno było
powiedzieć czy to uśmiech wesoły czy raczej przebiegły…
- Chyba muszę już
iść, śpieszę się na zajęcia. – wymamrotał, ruszając w stronę drzwi.
Coś dziwnego było
w tym uśmiechu i czuł, że jeśli zaraz się nie ulotni, to spłonie rumieńcem pod
ciężarem tego grymasu.
- Och, tak
szybko? – Sebastian udał zawiedzionego, wstając i otwierając drzwi przed Maksem
– W takim razie, nie będę zabierał ci więcej czasu. – powiedział, muskając
opuszkami palców jasny policzek Maksa.
Chłopak drgnął na
ten dotyk.
- Do zobaczenia.
O Boże, o boże nie mogę to opowiadanie jest tak genialne, że wychodzę z siebie i staje obok i ze swoim duchem śpiewamy, a właściwie krzyczymy ,,A Hansel jest genialna, a Hansel jest genialna" pozdrawiam twój nowy fan i czekam na więcej proszę pisz, pisz i pisz błagam to jest genialne
OdpowiedzUsuńMarudek :)
Widzę, że nie masz obserwatorów zarób to, bo chciał bym twojego genialnego bloga obserwować, a jak byś mogła to w dzięczny bym był jeśli byś poinformowała mnie o nowej notatce na blogu moim zepsute-serca.blogspot.com bardzo proszę pozdrawiam i czekam na 14 odcinek :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to :3 Świetnie piszesz, lubię lekkość języka, właśnie takie historie lubię - słowa same płyną,
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, bo chcę wiecej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, całuję i życzę weny :)
Witam,
OdpowiedzUsuńoch nie ma sprawy ;] polecam się na przyszłość ;]
a co do samego rozdziału... jest po prostu rewelacyjny, wynagrodził całkowicie długie czekanie... Max ma bardzo wspaniałe sny z Sebastianem w roli głównej....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia