czwartek, 21 marca 2013

Never Fear Shadows - 6

Witam wszystkich bardzo serdecznie, no i w sumie... Chyba tyle xD Nie wiem cóż jeszcze mogłabym powiedzieć, żeby zabrać trochę więcej czasu tym cudownym istotą, które szarpią się na czytanie ,,przedmowy" ;P Gdyby kogoś to obchodziło, ten rozdział w wersji pierwotnej nosił nazwę ,,Zazdrosny?" i uważam, że to bardzo ułatwiało ewentualną interpretację zachowania pewnego osobnika... Hmmm... 
Nie tracą więcej czasu, zapraszam na nowy rozdział! 

Florek przełknął ślinę, zdenerwowany sytuacją w jakiej się znalazł a z jakiej nie widział wyjścia innego niż przyznanie się do uczucia. Nie był osobą, która mogłaby skłamać w takiej sprawie i wiedział, że gdyby jakimś cudem udało mu się wydukać nie prawdę, zadręczałby się tym tak długo, aż w końcu nie przyznał do winy.
Otworzył usta, niemal czując jak serce kołacze mu w klatce piersiowej, niczym u skowronka. Szybko i nierówno obijając się o żebra.
- Bo… Cię lubię… - szepnął tak cichutko, że niemal niesłyszalnie, co w połączeniu z soczystym rumieńcem na jego jasnych policzkach wyglądało przeuroczo.
Aleks przez chwilę wpatrywał się w chłopaka przed sobą, aż w końcu uśmiechnął czule i złapał jego podbródek w dwa palce, by podnieść głowę blondynka do góry.
- Miło mi. - zamruczał, zmuszając chłopaka by spojrzał mu w oczy.
Sam nie wiedział co innego mógłby powiedzieć tej przeuroczej istotce, sam przed sobą musiał przyznać, że faktycznie było mu miło i ciepło na sercu gdy usłyszał to wyznanie. 
Może czas znaleźć sobie kogoś kto odwzajemni uczucie? W końcu nadzieje na miłość Sebastiana są i pozostaną płonne, brunet nigdy nie odwzajemni jego uczucia, jak i pewnie żadnego innego. Czemu więc nie zainwestować namiętności w tego blondynka? 
Może nie miłości, a na pewno nie od razu, ale chociaż zainteresowania, na które najwyraźniej bardzo liczył, choć nieśmiało.
- W takim razie, może przejdziemy się? Bym i ja mógł powiedzieć, że lubię ciebie równie szczerze jak ty mnie. – uśmiechnął się przyjaźnie, Florian za to zbladł, o ile to możliwe, jeszcze bardziej niż do tej pory.
Najwyraźniej miał naturalnie bladą cerę, która tak przyciągała Aleksa w Sebastianie a teraz stała się pożądaną cechą.
- Taaaak… Możemy iść. – niższy uśmiechnął się leciutko i nieśmiało.
Gdy tylko palce Aleksa owinęły się wokół dłoni białowłosego, twarz tego diametralnie zmieniła kolor z kredowej bieli na szkarłatną czerwień.
Starszy tylko cudem powstrzymał się przed chichotem, nie miał pojęcia jak to się dalej potoczy, jednak na razie czuł same ciepłe uczucia przy tym chłopaku. 
Bez żadnej czujności, którą zawsze miał przy przyjacielu, który zdawał się być na wskroś nieprzewidywalny. Przy Florku czuł się po prostu pewnie.
Tak jak zawsze chciałby się czuć przy swoim chłopaku.

***

- Jest małą, bezczelną pijawką… - wysyczał wściekle Maks, maszerując w stronę, gdzie podobno znajdowała się stołówka. A raczej, jak to ładnie ujął Alan „Salon Restauracyjny”.
Nic z resztą dziwnego, że tak właśnie nazwał to miejsce, bo pomieszczenie do którego dotarł w końcu szatyn, było duże i jasne. Utrzymane w odcieniach bieli i czerwienie, od szkarłatu do głębokiego bordo. 
Stoliki były porozrzucane po całej sali i ustronne, niektóre odgrodzone kwietnikami, inne choć ustawione na widok ogólny, oddalone od siebie n tyle by utrzymać atmosferę prywatności.
Na końcu pomieszczenia, na podeście przy wysokiej, przeszklonej ścianie z widokiem na wielobarwny ogród, stało kilka oddzielnych stolików. 
Każdy otoczony kanapami podobnymi do tych jakie czasami się widuje w restauracjach, co faktycznie sprawiało wrażenie luksusu.
Jak się zdążył już domyślić, miejsca na podwyższeniu były zarezerwowane dla elity szkoły.
- Któż to zdobył takie względy? – nagle usłyszał śmiech jakiegoś chłopaka, który zaraz się z nim zrównał, wyciągając do niego rękę – Eric.
Aż podskoczył, widząc nagle tak blisko siebie bladą, poznaczoną piegami dłoń.
- Maks… - z ociąganiem podał chłopakowi rękę uśmiechając się nieco niepewnie – Noooo… Taki jeden… - dodał jeszcze, chyba nie chcąc za bardzo brnąć w ten temat.
Uważnie zlustrował spojrzeniem atletyczną sylwetkę, odzianą w biały mundurek a zwieńczoną ogniście rudą czupryną. 
Chłopak był wysoki co sprawiało, że jego mroźne, błękitne oczy patrzyły na niego z góry, wesoło i z błyskiem zaciekawienia. Tak jak pies patrzy na nowe zwierze w domu. Tym bardziej, że Eric cały wręcz promieniował aurą podobną do tej otaczającej każdego labradora.
- Cóż, mogę wysunąć pewne podejrzenia, kim jest ,,ten jeden” – zaśmiał się rozbawiony, widocznie czując się o wiele swobodniej od Maksa.
Ten zaś, z każą chwilą tutaj, zaczynał mieć wrażenie, że kandydaci do tej szkoły są wybierani ze względu na urodę, bo rudzielec z powodzeniem mógłby być modelem jakiejś marki prezentującej męską bieliznę. Nawet mimo piegów pokrywających pewnie całe jego ciało, był niewątpliwie pociągający.
- Nie chciałbym nikogo na samym początku piętnować. – zaśmiał się zielonooki nico zakłopotany.
- Jesteś uroczy – Eric zaśmiał się beztrosko a Maksowi jakaś gula podeszła do gardła.
Boże drogi… Czy tutaj wszyscy mają jakieś homo-zapędy? Nawet minimalne? Bo jaki facet, całkiem hetero mówi do drugiego, że ten jest uroczy? No na litość boską, żaden!
- Masz już jakiś upatrzony stolik? – wyrwał go z zamyślenia wesoły głos rudzielca.
Maks przez chwilę rozglądał się po Sali, szukając jakiegoś ustronnego i co ważniejsze, wolnego stolika, jednak w końcu pokręcił głową z rezygnacją i spojrzał w górę na zadowolony uśmiech wyższego chłopaka.
- Ja nie wiem… - nie było mu dane niestety dokończyć zdania.
- Super! – Eric, który mu przerwał zdawał się dziwnie zadowolony z faktu, że zielonooki nie ma gdzie siedzieć – Usiądziesz ze mną!
Już chwilę później okazało się, że ,,ze mną” oznacza jeden z tych ,,vipowskich” stolików osadzonych na podeście i otoczony czerwonymi kanapami, aż się proszącymi by na nich usiąść. I widać już kilku skorzystało z okazji, bo w okół stolika siedziało parę osób, w tym jedna, której Maks bardzo nie chciałby tam widzieć…
Aż przystanął, nie bardzo wiedząc czy aby na pewno powinien tam siadać, zwłaszcza, że gdy patrzył na Sebastiana rozwalonego na kanapie, tracił apetyt.
Z pomocą przyszedł mu jednak Eric, przynajmniej na razie wybawiając go i mało delikatnie ciągnąc do lady gdzie można było wybrać sobie jedzenie. 
W srebrnych miskach, z brzegami rzeźbionymi w kwiaty róży były najróżniejsze potrawy, od zwykłych naleśników po jakieś wykwintne roladki jagnięce w białym winie, jak głosiła przyczepiona do półmiska karteczka.
Z lekkim uśmiechem na ustach sięgnął po talerz i nałożył sobie kawałek prawdziwej włoskiej pizzy, która oczarowywała zapachem świeżych ziół, kątem oka spoglądając na wielki kawał lasagne który nałożył sobie Eric.
- Odchudzasz się? – Rudzielec zachichotał patrząc rozbawiony na talerz Maksa – Naprawdę nie ma takiej potrzeby, wyglądasz... W sam raz. Prześlicznie. - mrugnął zabawnie do nowego chłopaka.
Czy to tylko takie wrażenie, czy Eric zaczyna zdecydowanie naruszać utarty dystans mężczyzna-mężczyzna? Nie żeby jakoś specjalnie mu to przeszkadzało, przynajmniej dopóki nie chce go zgwałcić, ale i tak to dość osobliwa sytuacja. No i w tej szkole jeszcze nie widział żadnej dziewczyny.
- Nie jestem specjalnie głodny. – Albo raczej czuję się zbyt niezręcznie by zjeść więcej, dodał w myślach.
- Chodź, poznasz chłopaków. – Z zamyślenia wyrwał go radosny głos chłopaka i zaraz znów został pociągnięty, tym razem w stronę stolika.
- Nie ma dziewczyn w tej szkole? – wypalił bez zastanowienia, teraz albo nigdy.
- Tylko mężczyźni otrzymują róże. – Eric wzruszył ramionami, najwyraźniej nie bardzo zainteresowany powodem tego faktu.
Pokiwał tylko głową, ruszając za nowym kolegą jak na skazanie. Bo w końcu chyba spotkanie z pewnym czarnowłosym bożkiem, zwłaszcza po dzisiejszym poranku, poniekąd nim było.
- Maks – chłopak usłyszał czyjś perlisty śmiech i zaraz jego spojrzenie zwróciło się na siedzącego przy stoliku Alana.
Chłopak jak zawsze z uśmiechem na twarzy, dobierał się do spaghetti na talerzu drugiego opiekuna, ostentacyjnie ignorując sałatkę z kurczakiem przed sobą.
Maks za to poczuł niemal fizyczną ulgę widząc obu opiekunów przy stoliku i uśmiechnął się lekko, gdy kolejny makaronowy sznurek z talerza Doriana został uprowadzony przez blondyna.
Był ciekaw, dlaczego jest tak traktowany. Bo przecież, chyb nie wszyscy nowi tutaj, siadali do śniadania z elitą szkoły, dostawali wielkie pokoje z własnym ogródkiem i szafę pełną drogich dodatków do mundurka i ubrań na wyjścia.
A może faktycznie o wszystkich tak dbano? Cóż, jeśli tak to Maks trafił po prostu do raju na ziemi.
Usiadł na kanapie z czerwonej skóry, pomiędzy Ericiem a Alanem, który jak dotąd wydawał mu się najbardziej przystępny i łatwy w rozmowie. 
Był miły i nie pchał nosa nie tam gdzie trzeba, no i oczywiście cenił jego prywatność. Nie to co niektórzy, nie pokazując palcem.
- Jak Ci się spało w nowym pokoju? – spytał Alan, spoglądając ciekawie na Maksa i chwilowo zaprzestając wyjadania śniadania drugiego opiekuna co ten przyjął z ulgą i sam zabrał się za jedzenie.
- Bardzo Dobrze. – starał się brzmieć przekonująco.
Bo w sumie nie kłamał, sen był bardzo przyjemny a łóżko mięciutkie więc nie ma na co narzekać. Tylko ta poranna niespodzianka w postaci niezapowiedzianego gościa pozostawiała wiele do życzenia…
- Nie wyglądasz na przekonanego… Ale wierzę na słowo.
- Alan, nie martw się. Maks na pewno nie jest przyzwyczajony do takiej uwagi, skupionej tylko na sobie. To wszystko. – Sebastian uśmiechnął się przymilnie do chłopaka, biorąc kęs swojej grzanki z masłem ziołowym.
- Tak. Istotnie. – ten mruknął grobowo, zabierając się za swoją pizze i starając się nie patrzeć na bruneta.

***

- Hej! – zaświergotał Aleks, dosiadając się do stolika, pomiędzy Dorianem a Sebastianem i chwilę wiercąc się ostentacyjnie, by zrobić sobie więcej miejsca.
Blondyn, z szerokim uśmiechem na twarzy, przez chwilę wypatrywał czegoś, lub kogoś na Sali a jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. 
Jednak zaraz się opanował i podebrał grzankę z talerza Sebastiana by się nią zająć z zapamiętaniem, ukrywając tym samym za nią swój szeroki uśmiech.
- Uuuu… Widzę, że moja kicia ma naprawdę dobry humor. – powiedział brunet, na wszelki wypadek odstawiając swój talerz trochę dalej na co kilka osób zachichotało. – Co brałeś, hm? Mnie możesz powiedzieć. Pomogę ci to schować, ale weź się podziel.
- Głupek! Nic nie brałem. Po prostu mam dobry humor. – Chciał już sięgnąć po kolejną grzankę jednak został mało delikatnie trzepnięty po łapach, na co tylko wydął wargę i ogarnął stolik spojrzeniem, sprawdzając czy ktoś może już się nie najadł…
- Jeśli nic nie brał… To pozostaje tylko miłość! – Eric zatrzepotał teatralnie rzęsami i niemal się zakrztusił kęsem lasagne widząc rumieniec Aleksa. – Stary, powiedz, że sobie żartujesz…
- Aleks? – Alan zagryzł figlarnie wargę, z napięciem wpatrując się w blondyna, który tylko odwrócił spojrzenie.
- Przestańcie na litość boską! Po prostu… Jest ktoś kogo polubiłem, okej? – prychnął starając się ukryć zażenowanie i aż podskoczył słysząc wściekłe warknięcie z boku.
W ułamek sekundy dało się poczuć jak atmosfera przy stoliku stężała do konsystencji za twardej galaretki.
- Polubiłeś, tak? – prychnął Sebastian zdenerwowany – I co niby, myślisz, że on też Cię polubił? Zlituj się Aleks. Wszystkie Twoje związki spełzają na niczym, zapomnij.
- Sebastian! – syknął Dorian a brunet tylko wzruszył ramionami.
- Kto by go chciał, co? – warknął głośno, odchodząc od stolika. – On jest mój… - szepnął do siebie jeszcze, będąc już wystarczająco daleko.

***


- Aleks?
Ten tylko pokręcił głową, nieco przygnębiony jednak po chwili uśmiechnął się sztucznie.
- To nic, powiedział co myślał i ja… To doceniam. Pozwolicie, że pójdę już do siebie, dobrze? Chyba nie jestem głodny… - szepnął przełykając ślinę nerwowo.

Wstał od stolika, smętnie ruszając do ogrodu.
Może Sebastian miał rację? Kto by go chciał?

4 komentarze:

  1. Witam,
    fantastyczny rozdział, scenka między Florkiem, a Alexem cudowna, kibicuje im bardzo mocno, Alex odpuść sobie Sebastiana to... jak to powiedział Max wredna pijawka, i chyba wszyscy od razu mają podejrzenia, kim jest ten „taki jeden” jeśli mówi się, że ktoś „zyskał pewne względy” ;] Max od razu w vipowskim miejscu je śniadanko... Od zawsze wiadomo, że to co jest na talerzu kogoś innego smakuje zdecydowanie lepiej... Czyżby jednak Sebastian coś czuł większego do Alexa?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymam za ciebie mocno kciuki, że wena cię nie opuści i że również moje zachowanie nie zniechęci cię do pisania ;* Piszesz naprawdę genialnie i szkoda by było, gdyby to wszystko poszło na marne. A więc pisz, pisz i jeszcze raz pisz! ;**

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym go chciała, ja! Biorę go bez niczego - oczywiście z Florkiem. xD Co Ty na to? xD
    Seba nie wie, że w tym świecie można mieć tylko jednego partnera? xD Co za pies ogrodnika. A pff, nie wygra z Florkiem i już ja się o to postaram. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahah xd Podpisuję się do wypowiedzi Akemi xD no xd Florek ma wygrać, kurcze xd Sebastian ilu ich będzie chciał, co? Ech xd dalej śmieję się z tych trzech członków XD..

    OdpowiedzUsuń