Przynajmniej mam taką nadzieję >> No i mam też nadzieję, że na wyjeździe, w moim nowiutkim, różowym zeszycie pojawi się masa pomysłów i przynajmniej dwa nowe rozdziały!
Wracając do spraw mnie ważnych, może mi się też uda pobawić w Liebster Award, do któego nominowała mnie Toshio w poprzedniej notce.
Koniec ogłoszeń parafialnych, zapraszam na rozdział!
Pokój był ciemny.
Wokół nich
unosiła się ostra woń róży, drażniąca delikatne nozdrza, niczym sztylety, raz
po raz tnące bezlitośnie delikatne ciało.
Już po kilku
minutach, jakie spędzili w tym pomieszczeniu, miało się wrażenie, jakby zarówno
język i delikatna błonka w nosie, płonęły żywym ogniem.
Przez okna
sączyło się delikatne światło, przytłumione przez grube pędy róż, wyglądające
niemal jak z innego świata.
Cały
pokój był porośnięty pnącymi kwiatami. Wspinały się po ścianach, łapiąc
kurczowo sufitu i tylko te, które nie mogły znaleźć oparcia dla swoich, jeszcze
delikatnych splotów, spływały kaskadami tuż nad ich głowami.
Tak samo jak oni.
Stojąc i patrząc na pięknego mężczyznę, leżącego wygodnie na niej, z
przymkniętymi oczami, jakby wcale ich nie zauważał.
Był jedynie w czarnych,
jedwabnych i niesamowicie lekkich spodniach, które układały się na jego udach,
delikatnie je opinając.
Stopy opierał na
podłokietniku, zaś palcem jednej dłoni sunął wzdłuż jednego z młodych pędów
róży, które zdołały wspiąć się również na oparcie.
Całe jego ciało
pokryte było podobnymi pędami, jednak te zdawały się wtopione w jego skórę,
tworząc bajeczny tatuaż, poruszający się z każdym jego drgnięciem.
Równie czarne jak
aksamit, którym obita była leżanka, włosy, spływały po jego piersi, a kilka
pasm spadało za oparcie, aż na podłogę.
- Dorian Nicky oraz
Alan Milan… - mężczyzna wymruczał cicho, nawet nie podnosząc na nich wzroku i
wdychając głęboko drażniącą woń kwiatów. – Opiekunowie dwóch skrzydeł mojej
Akademii… Jeden opiekun. Drugi jest… Zepsuty. – parsknął cichutko, z kpiną i
śladowym rozbawieniem w głosie. – Szczerze mówiąc, miałem szczerą nadzieję, że
to potoczy się inaczej.
Zaśmiał się cicho, jednak w tym śmiechu nie można było dostrzec nic radosnego.
Zaśmiał się cicho, jednak w tym śmiechu nie można było dostrzec nic radosnego.
- Jak się
domyślam, chcecie, żebym was… Wypuścił? Chyba tak to nazywacie, prawda?
Zabawne, biorąc pod uwagę jak wiele wam daję… - wydął nieznacznie wargi, znów
nawet nie podnosząc spojrzenia na nich.
Żaden się nie
odezwał, chociaż obaj mieli na ten temat swoje, bardzo odmienne od Dyrektora
zdanie.
W końcu ciszę
przerwało ciche kaszlnięcie Alana, który nie wytrzymał drażniącego aromatu, w
końcu musząc pozbyć się dokuczliwego drapania w gardle.
Bruneta
rozciągnięty na kanapie zaś, momentalnie podniósł na niego wzrok,
przewiercając spojrzeniem jadowicie niebieskich oczu i przechylając ciekawie
głowę.
Były Opiekun, ku
rozbawieniu mężczyzny, spuścił spojrzenie na swoje buty.
- Och, przecież
nie jestem taki straszny… Zawsze uważałem, że akurat ty, Alanie, jesteś
szczęśliwy ze swoim darem… Kiedy tylko cię zobaczyłem, wiedziałem, że będzie do
ciebie idealnie pasował. Uroczy blondynek, zagubiony w świecie. Potrzebowałeś
tego, żeby się otworzyć. Żeby on, - spojrzał na Doriana ze znikomym zainteresowaniem
– się tobą zainteresował.
- Nie, ja…
- Zamilcz. –
spokojnie wypowiedziane słowo podziałało lepiej, niż gdyby było wykrzyknięte.
Dorian zamilknął,
rzucając niespokojne spojrzenia w kierunku swojego ukochanego. Miał tylko
nadzieję, że Alan nie da się podpuścić… Po tym wszystkim co stało się w
akademii i po tym co razem przeszli.
Nie potrafił
dopuścić myśli, że mógłby go znów stracić.
- Jesteś pewien,
Alanie, że on cię nie zostawi? Że możesz mu podarować swoją całą przyszłość?
Blondyn pokiwał
głową dosyć niepewnie, stając krok bliżej Doriana i z cichym westchnieniem
przyjmując dłoń, którą ten mu podał.
- Tak.
Dyrektor ściągnął
wargi, wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi, jednak zamiast dalej drążyć,
przeniósł tylko spojrzenie na młody pęd, który głaskał już od jakiegoś czasu.
- Skoro tak,
zejdźcie mi z oczu. Wszystkie sprawy dotyczące mieszkania i całej reszty macie
załatwione odkąd byliście gotowi, żeby wrócić do ,,normalnego” świata. –
prychnął, ruchem ręki odganiając ich, jakby byli jakimiś natrętnymi muchami.
Poniekąd właśnie
nimi dla niego byli.
Cenni i
potrzebni, tak długo jak chcieli zostać, teraz, chciał jak najszybciej zastąpić
ich kim innym.
- Do widzenia. –
kiwnęli zgodnie głowami, wycofując się z pokoju.
Mężczyzna nie
odpowiedział, najwyraźniej uznając, że nie są tego warci i już po chwili
zamykał drzwi, pogrążając się w półśnie, opleciony mocnymi pędami.
***
- I niby to się
nie otworzy, aż nie nauczę się rozpętywać burzy na zawołanie, albo zmieniać w
taką śmieszną, niebieską bestię? – parsknął Maks, wyciągając się bardziej w
fotelu i ukradkiem spoglądając na Sebastiana, który z lekkim uśmiechem pił
jakiś bursztynowy płyn.
Maks, kiedy
został poczęstowany, odmówił, obawiając się jakiś środków odurzających.
Nikt nie wie do
czego ten facet był zdolny!
Co prawda sam
fakt, że teraz siedział w jego pokoju przyprawiał młodszego chłopaka o lekki
niepokój, jednak zrzucał to na karb kolorów. Po tylu tygodniach przebywania
tylko w bieli i odcieniach kości słoniowej, można czuć się zagubionych w pokoju,
takim jak ten należący do Sebastiana.
A był on
wyjątkowo gustowny.
Sporo różnił się
od jego własnego, zwłaszcza jeśli chodziło o kolory, jednak nie była to jedyna
różnica.
Samo
pomieszczenie wydawało się mniej przytulne, podłoga zamiast puchatym dywanem,
pokryta była ciemnymi panelami, za to łóżko stało na sporym podeście, we
wgłębieniu pokoju, do którego prowadziły schodki.
Duże okno, teraz
w połowie zasłonięte ciężkimi, bordowymi zasłonami, wychodziło na ogródek
podobny do tego jaki on sam miał, zaś w środku, światło idealnie padało na
podłużny, niski stolik, otoczony fotelami.
Nieco dalej, w
rogu pokoju stała niewielka kanapa, otulona cieniem, jakby jej właściciel miał
częste migreny, a przynajmniej to właśnie przyszło na myśl Maksowi.
- Nie przesadzaj,
do Bestii ci daleko. – parsknął Sebastian, wyrywając go z zamyślenia. – Z
resztą jak do większości ekipy X-men, bez urazy słoneczko, ale to naprawdę nie
twoja liga, a otworzy się, jak ,,odkryjesz swą wewnętrzną moc”.
Maks przewrócił
oczami na ten poważny ton. Spędził już z tym chłopakiem, o dziwo, tyle czasu,
że wiedział, iż ten się tylko droczy.
Mimo wszystkich
swoich wad, arogancji i egocentryzmu, Sebastian był naprawdę dobrą osobą, którą
po prostu spotkało wiele złych rzeczy, jak powiedziałby Profesor Dumbledore z
Harrego Pottera.
Chyba na czele
tych ,,złych rzeczy” była pewna osóbka, która z tego co słyszał, nie powinna
już nikogo niepokoić, a konkretnie nijaki Ayel.
Maks nie miał
wątpliwej przyjemności go spotkać, jednak z tego co zasłyszał od Sebastiana,
który jednak niezbyt chętnie się uzewnętrzniał, gość był mocno nie w porządku.
Tak względem innych jak i siebie samego ale po dłuższym rozmyślaniu też można
powiedzieć, że nie był taki znów najgorszy.
W końcu każdy
czarny charakter ma jakiś powód bycia ,,złym” prawda?
Ayel taki powód
miał i walczył póki starczyło mu sił, niestety, jak się okazało, bezskutecznie.
- …bo cię
pocałuję. – Maks drgnął na te słowa, od razu przenosząc spłoszone spojrzenie na
bruneta.
- Że co proszę?
- Powiedziałem,
że jak nie przestaniesz mi co chwilę odpływać, to cię pocałuję, ale z tego co
widzę, wyłapałeś tylko drugą część zdania. – zaśmiał się cicho i szatyn przez
chwilę nie wiedział, czy ma mu przywalić, czy po prostu uśmiechnąć się.
Sebastian tak
rzadko się śmiał…
- Och, proszę
cię! Od tylu tygodni rzucasz słowa na wiatr. ,,Pocałuję cię”, ,,Zgwałcę cię”,
,,Przykuję cię do łóżka”! W głowie pojawiają się takie przyjemne wizje a tu co?
Posucha. – wygłosił iście oratorskim tonem, zamykając przy tym oczy by dodać
sobie powagi.
Szybko jednak
reszta słów wyleciała mu z głowy, kiedy poczuł na swoich wargach drugie,
zdecydowanie bardziej miękkie od jego własnych, które były lekko spierzchnięte
od ciągłego oblizywania.
Jęknął cicho,
wypuszczając powietrze jakie od kilku sekund zastygło w jego płucach, zaś
Sebastian, nie widząc sprzeciwu, wsunął język pomiędzy nieco rozchylone wargi,
sprawiając, że przez ciało Maksa przeszedł bardzo przyjemny prąd i jak na
zawołanie zapomniał, że przecież lubi dziewczyny.
Zadrżał, czując
dłoń, wsuwającą się między jego włosy, zaś zwinny język raz po raz oplatał jego
własny, zapraszając to tańca.
Nie mógł się nie
zgodzić, dosyć nieporadnie naparł na narząd, zakręcając wokół niego kilka
kółeczek by zaraz uciec, ku uciesze bruneta, który z uśmiechem na kształtnych
wargach, obecnie pożerających te należące do Maksa, gonił go, by znów objąć w
posiadanie.
Nie wiedział ile
się całowali, godzinę, dwie czy tylko kilka minut, jednak kiedy Sebastian w
końcu się od niego odsunął, nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś cennego mu się
wymyka.
Zamrugał więc
tylko, próbując ustabilizować ostrość obrazu, a konkretniej uśmiechniętej buzi
bruneta.
- Wystarczająco
przyjemna realizacja wizji? – spytał Sebastian, niewiele głośniej od szeptu,
posyłając młodszemu niemal czułe spojrzenie kiedy ten cicho odchrząknął.
- Cóż, nie jestem
pewien, czy potrafię określić to, po tak krótkiej, ekhm, sesji… - wymamrotał,
rumieniąc się nieco i już po chwili poczuł znów te niesamowite usta.
- W takim razie
będziemy musieli to powtórzyć. – odparł z uśmiechem, wpijając się w wargi
Maksa.
Ooooooooo a kiedy Alex i seba się pogodzą? Ja znowu chce frend forever :) piszesz genialnie i nie moge doczekac sie kolejnej notki mam nadzieje że pojawi się po tych dwóch tygodniach pozdrawiam i życze weny
OdpowiedzUsuńMarudek :)
Witaj :) Końcówka przecudna, chcę więcej! ;) A tak poza tym, to zostałaś nominowana na http://marysenne.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhuhuhu ciekawe kogo dyrcio wyznaczy na opiekunów *O* już sie nie moge doczekać @.@
OdpowiedzUsuńGr.. Chcę więcej!
UsuńCo się stanie z Alanem i Dorianem ? Wgl kim jest jego brat? Jaką zdolność ma Maks?
Chce już wiedzieć! *0*
Masz świetny styl i ciekawie piszesz. Mój pierwszy kom. tutaj ^^ Bardzo mi się podoba. ;)
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny, świetny rozdzialik.... ciekawe kto zostanie wybrany na nowych opiekunów... sama końcówka rewelacyjna, jak widzę między Mattem, a Sebastianem zaczyna się układać..., ale to zachowanie dyrcia... mnie trochę zdenerwowało.... chcecie odejść to jesteście dla mnie jak natrętne muchy....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
blog znalazłam niedawno, ale bardzo mi się podoba, czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńXik
Blog znalazłam niedawno, a nie lubię komentować blogów póki nie doczytam do ostatniego aktualnego rozdziału, dlatego pisze dopiero teraz ^^
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest naprawdę super i nie mogę się doczekać następnego rozdziału *-*
Chłopcy w tej szkole chodzą na lekcje prawda? Ale właściwie to kto ich uczy? Bo z tekstu wynika, ze oprócz Doriana i Alana nie było w szkole nikogo z broszką, a jakoś ludzi bez róży w roli nauczycieli nie widzę...
I mam dziwne wrażenie, ze to Maks jest bratem Doriana....
Będzie tu jeszcze kolejny rozdział?